W Uroczystość Trójcy Przenajświętszej stajemy wobec Tajemnicy, której nie mamy szans zmieścić w naszych głowach. Nic w tym dziwnego: dopóki chodzimy po tej ziemi, jesteśmy ograniczeni. A jednak Bóg, przychodząc na ziemię, zapragnął coś nam z tej Tajemnicy ukazać.
W swojej książce „Modlitwa i kontemplacja” Hans Urs von Balthasar pisze: „Duch Święty (…), który w chwili chrztu Chrystusa zstępuje od Ojca w widzialnej postaci na Syna, a zatem jest Duchem Ojca, i który pobudza wewnętrznie Syna do najbardziej osobistych czynów i słów, a zatem jest Duchem Syna – okazuje w ziemskim, widzialnym życiu Syna taką wolność i suwerenność, że boska Jego osobowość jasno staje przed oczami wierzącego. Posłuszeństwo, w którym Syn spełnia wolę Ojca, nie jest posłuszeństwem sługi, który dosłownie spełnia nakazy swego pana, Syn jest zbyt wolny, by tak postępować. Nie ma jednak wolności w sensie ludzkiej samowoli, która sobie sama wybiera to, co uważa za dobre. Posiada taką wolność, jakiej nikt na świecie nie ma i która oczywiście pochodzi od Boga.”
Jesteśmy spragnieni życia w dobrych, budujących relacjach. I wciąż się w nich potykamy na słabościach własnych i tej drugiej strony. Im bardziej nam zależy, tym bardziej boli zawiedzione zaufanie, nieszczerość, niespełnione oczekiwania, niezrozumienie czy brak delikatności. I właśnie piękno i doskonała harmonia relacji Osób Boskich staje przed nami jako wzór. Nie taki, na który się patrzy z bólem, że jest nie do osiągnięcia. Ale taki, który się na nas otwiera, zaprasza, by wejść do środka, by tą pełną miłości wzajemnością przesiąknąć. Jezus pociąga nas za sobą do Ojca, Ojciec daje nam wszystko, co ma: własnego Syna, Duch Święty czyni nas zdolnymi do przyjęcia tego Daru. Dajmy się pociągnąć, przyjmijmy Bożą miłość, uwierzmy, że to jest możliwe!