Choć dopiero w Nowym Testamencie został ukazany jako Osoba, Duch Święty od zawsze i na zawsze jest działa, towarzyszy nam i przenika wszystko. Najbardziej tajemnicza i nieuchwytna z Osób Trójcy Świętej, może najlepiej ukazująca, że dla Boga nie ma żadnych granic przeszkód: ani czas, ani materia, przestrzeń czy tym bardziej ludzkie słabości i złe zamiary nie mogą Go powstrzymać.

Na początku świata sprawił cud stworzenia, przez wieki wychowywał i prowadził Naród Wybrany, dawał natchnienie tym, którzy spisywali święte Księgi: zarówno subtelne i zachwycające psalmy, jak i mocne, ostre słowa proroków. Wreszcie gdy nadeszła pełnia czasów, objawił nam Miłość Wcieloną, gdy Maryja, jak powtarzamy w Credo, „poczęła z Ducha Świętego”. W Jego mocy Syn Boży nauczał, czynił znaki i cuda, aż do złożenia Ojcu ofiary z samego Siebie. Dał się poznać w Zmartwychwstaniu jako moc życia, silniejsza od śmierci. A gdy Jezus wstąpił do Nieba, uczynił z Jego uczniów Kościół.

To nie jest stara historia z pożółkłej książki, którą można poczytać z sentymentem, a potem zamknąć, odłożyć na półkę i westchnąć: „To były czasy…” Nie! To jest historia o tym, co się kiedyś zaczęło, ale wciąż trwa. Duch Świętym jest tym, który przed wiekami przewidział nasze „dzisiaj” i nie przestaje działać. Zstąpił na Apostołów w Wieczerniku i posłał, by głosili Ewangelię całemu światu i tak samo posyła nas, obiecując, że nie zabraknie nam Jego mocy. Oby nie brakowało nam wiary, że każdym z nas może się posłużyć, by działy się Boże dzieła. Obyśmy umieli patrzeć na siebie nawzajem jako na tych, przez których Bóg przychodzi. Pan Bóg mógłby bez nas sobie poradzić, ale z jakiegoś powodu nie chce.