Pan cię zawsze prowadzić będzie,
nasyci duszę twoją na pustkowiach.
Odmłodzi twoje kości,
tak że będziesz jak zroszony ogród
i jak źródło wody, co się nie wyczerpie.
(Iz 58, 11)
Te słowa znajdujemy w czytaniu brewiarzowym na Środę Popielcową. Wydają się trochę dziwne. Jak można nasycić na pustkowiu, w miejscu, gdzie nic nie ma, gdzie wszystkiego brakuje? Autor tych słów dobrze znał półpustynne tereny Palestyny, wiedział jak bardzo tęskni się tam za dostateczną ilością wody, zieleni. Na czym więc polega ta tajemnicza zapowiedź?
Bóg wyprowadza człowieka na pustynię, aby go oczyścić, przysposobić do przyjęcia łaski. Dusza rozkwita bardziej, gdy ciało odczuwa pewien niedostatek. Gdy pragnienie pokarmu przypomina o Jedynym, który może zaspokoić nasze najgłębsze pragnienia. Pozbawieni nadmiaru, który czasem usypia, możemy odkryć, że jesteśmy stworzeni do większych rzeczy, że nasze dusze tak zostały stworzone, by przyjąć Boga.
Temat postu, umartwienia, ascezy nie jest dziś chwytliwy. Ale z pewnością jest pożyteczny. Przed nami czterdziestodniowa szansa na to, by dać się Bogu nasycić na pustkowiu. Potrzeba zaufania, że na tej pustyni nie zginiemy, że On tam jest i czeka. Że nas tam wyprowadza, byśmy odkryli coś więcej. Kto by nie chciał być jak zroszony ogród? A jednak droga do ogrodu wiedzie przez pustynię. Jeśli na nią wyjdziemy razem z Nim, możemy być pewni, że spotkamy Go w ogrodzie, w którym zmartwychwstał. Odwagi!