W historii chrześcijaństwa mamy kilka dzieł literackich, które pochodzą ze środowisk monastycznych, czytane są powszechnie do dzisiaj, i szczególnie silnie wpłynęły na ukształtowanie się naszej duchowości, gdyż dały wyraz ludzkiej tęsknocie za Bogiem. Najstarsze z nich to Księga Starców i narosła wokół niej literatura egipskiej pustyni. Dalej, Wyznania św. Augustyna; zaliczam je do literatury monastycznej, gdyż autor był wedle ówczesnych pojęć mnichem, chociaż w mieście; założył nawet wspólnotę, napisał dla niej regułę, i jak większość Ojców Kościoła został biskupem z mnicha właśnie. Następna jest Reguła św. Benedykta; jej nauka, ale przede wszystkim jej praktyka w niezliczonych wspólnotach, kształtowała życie chrześcijańskie (jak pisze Rowan Williams) przez sam fakt, że ukształtowała mnóstwo osobowości, które z kolei kształtowały społeczeństwo. Czwarta jest księga O naśladowaniu Chrystusa.
Najwcześniejsze rękopiśmienne kopie Naśladowania pochodzą z Włoch i oczywiście nie są przez kopistów wyraźnie datowane. Ponieważ jednak cechy pisma i szczegóły wykonania pozwalają datować średniowieczne rękopisy z dużą dokładnością, jest pewne, że najstarsza zachowana kopia (podkreślmy: kopia już, nie pierwopis autorski), sporządzona w Vercelli i tam do dziś przechowywana, powstała między rokiem 1280 a 1330. Nie później. Otóż nawet koniec tego przedziału czasowego to jeszcze równe pół wieku przed przyjściem na świat Tomasza a Kempis (1380–1471), któremu na północny wschód od Alp przypisuje się do dzisiaj autorstwo tej księgi; a blisko sto lat przed jego dojrzałą działalnością pisarską. (…)
Nazwaliśmy już tutaj to dzieło księgą tęsknoty. Jest w nim odwieczna tęsknota duszy ludzkiej do Boga, tak, ale przede wszystkim tęsknota chrześcijańskiego serca do Chrystusa, umiłowanego Pana i Zbawiciela. Jak się jednak ma ta tęsknota do tytułu książki, mówiącego o potrzebie naśladowania Pana – zważywszy w dodatku, że takie słowa jak naśladowanie i przykład padają w tekście bardzo rzadko? Otóż niewątpliwie naśladowaniem staje się wybór, całym sercem podjęty, Boga raczej niż wszystkiego tego, co Nim nie jest; w tym nawet Boga raczej niż siebie. Tego wyboru Chrystus, Syn Boży, miłujący Ojca, sam jest wzorem; i nikomu, kto wczytuje się w Ewangelie, udowadniać tego nie trzeba. I taki właśnie wybór głoszą, opisują i utwierdzają wszystkie strony tej książki.
Bo przecież nasza miłość do Chrystusa powinna się przede wszystkim wyrażać w przyjęciu Jego nauki, Jego dążeń i priorytetów za swoje. W praktyce, skoro chcemy tę naukę przyjąć, my, istoty cząstkowo tylko wiedzące i cząstkowo miłujące, musimy zacząć od akceptacji naszego stanu, naszego duchowego ubóstwa; musimy przyjąć jego (bolesne nieraz) skutki jako właściwy nam punkt startu i zaufać w pełni prowadzeniu Bożemu. Właściwie można to wszystko zredukować do jednej zasady – ofiarowania Bogu siebie bez zastrzeżeń. I w tym niewątpliwie bylibyśmy naśladowcami Chrystusa. On, cały skierowany ku Ojcu i żyjący Jego miłością, uczy nas przede wszystkim, że i my istniejemy dla tej miłości. I nie tylko uczy, ale i w nią wciąga przez dar Ducha Świętego: wciąga nas w wewnętrzne życie miłości samej Trójcy Świętej. To ten priorytet mamy przyjąć i naśladować; jeżeli tak Go kochamy, jak kochać pragniemy.
(Ze „Wstępu” Autorki przekładu: s. Małgorzata Borkowska OSB)