Ten sam rok 1919, rok, w którym toczyła się wojna w Irlandii i w którym wyszła druga jego książka, Le Christ dans ses Mystères – był dla Marmiona rokiem usilnej pracy nad podstawami prawnymi przyszłej kongregacji belgijskiej. Należało nie tylko rozwiązać kilka najpilniejszych problemów organizacyjnych (takich jak brak trzeciego opactwa), ale także opracować i przedstawić do zatwierdzenia tekst konstytucji czyli pomocniczych ustaw, regulujących życie codzienne, ustrój kongregacji i jej duchowość. Problem trzeciego klasztoru rozwiązał się najwcześniej sam, gdyż wspólnota z St.-André z własnej inicjatywy zgłosiła w czerwcu swą kandydaturę, obiecując jednocześnie, że nie obarczy pozostałych klasztorów ani swoimi długami, ani swoimi zobowiązaniami wobec misyjnej placówki w Katandze. Do końca września wszystkie zainteresowane instancje zakonne wyraziły w tej sprawie swoją zgodę, z władzami kongregacji brazylijskiej włącznie. Osobnym problemem był los Maredret, które wprawdzie również widziało konieczność oderwania się od Beuron, ale mniszki wolały chwilowo nie wiązać się organizacyjnie z nową kongregacją, zanim by nie poznały jej ustroju i profilu. Przeszły więc tymczasowo pod władzę samego tylko opata prymasa; do kongregacji belgijskiej przyłączą się nieco później. Nawiasem mówiąc, był to chyba pierwszy historycznie przypadek, że opat prymas nad jakimkolwiek klasztorem otrzymał władzę; jak pamiętamy, urząd jego ustanowiono nie jako przełożeństwo, ale raczej jako funkcję koordynatora i reprezentanta. Niemniej podobna konieczność miała jeszcze nieraz zaistnieć, czasem nawet na trwałe, tak że dzisiaj część klasztorów benedyktyńskich jest w takiej właśnie sytuacji prawnej.

Tymczasem trwały prace nad ustaleniem tekstu konstytucji, które oczywiście nie mogły być prostą kopią beurońskich, choć miały zachować ich ducha. Zajmowała się tym komisja, której Marmion przewodniczył; nie był wprawdzie prawnikiem, ale był w Belgii najwyższym autorytetem w dziedzinie życia benedyktyńskiego. I tu potrzebny jest ekskurs na temat ustaw zakonnych. Jeżeli reguła jakiegoś zakonu powstała bardzo dawno, to w miarę upływu wieków zbiera się wiele takich problemów, których ona nie rozwiązuje i które wymagają ustaw pomocniczych. I tak na przykład św. Benedykt w swoich czasach (VI wiek) nie znał jeszcze, jak tu już wspomnieliśmy, scentralizowanego zakonu, a nawet kongregacji autonomicznych opactw, jako nadrzędnej jednostki prawnej; to się pojawiło dopiero od wieku IX. Nie znał studiów uniwersyteckich, gdyż uniwersytety zaczęły powstawać dopiero w wieku XII; ani seminaryjnych, gdyż seminaria duchowne jako warunek otrzymania święceń zaczęto wprowadzać z wielkimi trudnościami dopiero w wieku XVI. Te i inne podobne zjawiska życia, dziś oczywiste, ale autorowi prastarej reguły jeszcze nieznane, należy więc do jego tekstu dodać; tu i ówdzie trzeba też coś zmodyfikować lub nawet unieważnić, jeżeli tekst opiera się na nieaktualnych już realiach minionej epoki, jak na przykład sposób obliczania czasu. Od XVI wieku takie zmiany i dodatki, nazywane najczęściej po prostu ustawami (constitutiones, konstytucje) lub wyjaśnieniami (decla­rationes, deklaracje) dodawano do tekstu reguły po każdym rozdziale, w formie objaśnień do niektórych jego zdań lub zwrotów. Takimi właśnie objaśnieniami są konstytucje beurońskie z roku 1883. Problem był jednak w tym, że dla wspomnianych tu przed chwilą zupełnie nowych zjawisk trudno było znaleźć stosowne miejsce, gdyż po prostu nic w starożytnym tekście nie zapowiadało ich, ani się z nimi nie kojarzyło. Wobec tego szukano przynajmniej skojarzeń słownych. I tak na przykład po rozdziale sześćdziesiątym czwartym reguły (O obiorze opata), w którym św. Benedykt mówi, że nad elekcją powinien czuwać biskup albo opaci innych okolicznych klasztorów, umieszczono jako deklarację do tych słów „albo opaci” cały ustrój kongregacji beurońskiej, ponieważ dopiero tutaj mniej więcej pasował treścią; co nie przeszkadza, że w deklaracjach do wielu poprzednich rozdziałów zjawiały się już z konieczności wzmianki o różnych szczegółowych problemach, a więc na przykład o papieskim zatwierdzeniu kongregacji, o jej kapitule generalnej, o roli opatów asystentów itd. Podobnie po rozdziale czterdziestym ósmym reguły (O codziennej ręcznej pracy), w którym zresztą chodzi głównie o rozkład dnia w klasztorze, a który zaczyna się od stwierdzenia, że bracia mają część czasu poświęcać na pracę, a część na czytanie święte – deklaracją do słów „czytanie święte” jest to wszystko, co dotyczy studiów seminaryjnych… Ta metoda doczepiania deklaracji do reguły była uprawiana już od kilku wieków i niezmiennie prowadziła do powstawania tekstów nieopisanie chaotycznych, w których tylko przy pomocy indeksu alfabetycznego można cokolwiek odnaleźć; jest to mniej więcej tak, jakby ktoś próbował dać wykład systematycznej mariologii w układzie litanii loretańskiej.

Prawodawstwo nowopowstałej kongregacji belgijskiej zrywa z tym chaosem zupełnie. Wszystkie dodatki do tekstu reguły (a jest ich nie mniej niż w ustawach Beuron) podzielono tam na deklaracje, które są wyjaśnieniem lub dostosowaniem wyraźnych przepisów św. Benedykta, oraz osobno umieszczone konstytucje, zajmujące się tym wszystkim, o czym św. Benedykt nie pisał wcale. Te pierwsze umieszczone są w porządku tekstów, do których się odnoszą; te drugie uszeregowano w porządku logicznym, z podziałem na punkty i podpunkty. A w prawie własnym kongregacji, którego dotyczy przeszło połowa tekstu konstytucji, umieszczono mnóstwo przepisów, których ustawy beurońskie jeszcze nie znały, a które są po prostu zastosowaniem do benedyktynów ogólnokościelnego Kodeksu Prawa Kanonicznego, wydanego w roku 1917. Była to, pomijając wszystko inne, ogromna praca redakcyjna, której wykonanie w ciągu roku wymagało sporej komisji, złożonej z ekspertów nie tylko w dziedzinie prawa kościelnego, ale i edytorstwa, i oczywiście łaciny. Marmion, który płynnie mówił po łacinie (czego nie potrafił na przykład opat Robert) był niewątpliwie właściwym przewodniczącym takiej komisji.

To, co pozostawiono w deklaracjach, także bardzo rzadko jest kopią tekstu beurońskiego; a nawet jeżeli zachowuje całą jego treść bez skreśleń i dodatków, jest najczęściej przerobione stylistycznie. Nawet drobne zmiany czasem bywają ciekawe; na przykład tam, gdzie ustawy z Beuron mówią, że bracia wezwani przez opata do rady mają wypowiadać swoje zdanie w duchu synowskim, tekst belgijski ma: z synowską swobodą. Tam, gdzie mowa o sypianiu w osobnych celach, tekst belgijski pomija owe „judasze” w drzwiach cel, które na mocy tego pominięcia najwyraźniej postanowiono skasować. Miejscami widać więc chyba jakąś tendencję do złagodzenia zewnętrznych przejawów rygoru; gdzie indziej znowu po prostu realia życia zdążyły się już przez pół wieku zmienić, więc nie ma sensu na przykład przepisywać z beurońskich ustaw zarządzenia, by w celach troskliwie gaszono świece… Niemniej jednak staranne porównanie obu tekstów wykazuje, że chociaż zewnętrzne podobieństwo jest minimalne (owych zdań skopiowanych trzeba mozolnie szukać), tożsamość myśli i ducha jest wyraźna. Widać to nie tylko w fakcie, że najbliżej za wzorem beurońskim idą te partie belgijskiego tekstu, gdzie mowa o duchowości, o teorii życia monastycznego – ale także i w tym, że konkretne praktyczne zarządzenia, nawet jeżeli w jakichś szczegółach są różne, zmierzają wyraźnie do identycznego celu: do stworzenia układu stosunków, w którym starannie przestrzegany porządek zewnętrzny jest wyrazem poważnego podejścia do życia monastycznego, a zarazem (co jeszcze ważniejsze) glebą, na której dzięki koniecznej do zachowania go ascezie tym łatwiej rozwija się życie modlitwy.

W sumie więc mamy tu do czynienia ze swoistym arcydziełem legislatorskim: tekst ustaw przenicowano tak, że go rozpoznać trudno, a mimo to zachowano całą jego istotę nienaruszoną. Nikt w Maredsous nie mógł doznać kryzysu tożsamości, ani zacząć dzielić swe życie monastyczne na „przed” i „po”. Marmion jako przewodniczący komisji udowodnił niewątpliwie szczerość swojego przywiązania do beurońskiej interpretacji reguły i postarał się, aby z niej nic nie uroniono.

A swoją drogą na spisanych ustawach życie się nie kończy, nawet jeśli do deklaracji i konstytucji dodać jeszcze ceremoniał i zwyczajnik. Pozostaje nadal poza nimi całe mnóstwo drobiazgów, których wszystkie te księgi nie ujmują, a które razem wzięte składają się na swoistą atmosferę jakiegoś klasztoru; bywają zaś trwalsze od zwyczajów spisanych i zatwierdzonych, gdyż dzięki przyzwyczajeniu wydają się oczywiste. Podajmy drobny przykład: założyciele Beuron, niewątpliwie pod wpływem jakichś średniowiecznych iluminacji, przedstawiających scriptoria klasztorne, a w nich mnichów w pozycji stojącej przy wysokich pulpitach – pominęli wszystkie inne (a wielce liczne) iluminacje, na których kopiści lub pisarze siedzą, i uznali pisanie na stojąco za autentyczną tradycję zakonną. We wszystkich więc celach w Beuron znajdowały się takie wysokie pulpity, o czym wspomina choćby Verkade. Otóż istnieje zdjęcie Marmiona, wykonane w Maredsous krótko przed jego śmiercią: opat siedzi w swoim gabinecie na krześle, oparty łokciem o mały stolik, ale na tym stoliku stoi tylko krucyfiks i leży książka, zapewne reguła; materiały piśmienne zaś znajdują się na stojącym w głębi wysokim pulpicie… Ciekawe by też było sprawdzić, czy w Maredsous po utworzeniu kongregacji belgijskiej nadal nieszpory zaczynano w niedzielę o innej godzinie niż w dni powszednie? Robiono tak poprzednio przez pół wieku, na wzór Beuron; ale w Beuron było to skutkiem faktu, że w niedzielę na nieszpory zjawiało się sporo wiernych świeckich, którzy na ogół przyjeżdżali lokalną kolejką i trzeba było dostosować czas nabożeństwa do rozkładu jazdy. I tak bardzo weszło to w zwyczaj, że te same godziny zachowywano we wszystkich klasztorach przez Beuron obsadzonych, nawet zagranicznych, chociaż tam owa kolejka nie dojeżdżała…


Fragment z książki Chrystus życiem bł. Columby Marmiona. O autorce: Siostra Małgorzata Borkowska OSB urodziła się w 1939 r. Studiowała polonistykę i filozofię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz teologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Od 1964 jest benedyktynką w Żarnowcu. Autorka wielu prac historycznych, m.in. Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII i XVIII wiekuCzarna owcaOślica Balaama, tłumaczka m.in. ojców monastycznych, felietonistka. Nie tak dawno wydaliśmy publikację Sześć prawd wiary oraz ich skutki.